Noworoczna przesyłka ze słonecznej Prowansji - Mleczko nawilżające Le Petit Marseillais

Codzienne balsamowanie ciała po kąpieli wydawało mi się dość oczywiste. A jednak nie! Ostatnio kilka moich koleżanek zdradziło mi, że w ogóle nie używają balsamów czy innych kosmetyków do ciała. Ich zdaniem to rozpieszcza skórę, która w skutek nadmiaru dobroci zaczyna się szybciej przesuszać. A Wy co sądzicie na ten temat? Ja zdecydowanie nie wyobrażam sobie pożegnania z tego typu pielęgnacyjnymi kosmetykami i.. testuje kolejny z nich! Tym razem szaro-bura pogoda skłoniła mnie aby choć na chwilę przenieść się do słonecznej Prowansji i wypróbować mleczko do ciała marki Le Petit Marseillais.

Zobaczcie czy faktycznie przeniosło moją skórę w krainę błogiego relaksu;)

Mleczko nawilżające LPM  z wygodną pompką przeznaczone jest do bardzo suchej skóry. Powinno więc świetnie sprawdzić się zimą. Jego formuła została oparta o ceniony pielęgnacyjny tercet: masło shea, olejek arganowy i słodkie migdały. Jak na mleczko przystało kosmetyk ma bardzo lekką konsystencję. Nie jest jednak rzadkie gdyż bez problemu udało mi się narysować nim na ręku nieprzypadkowe serduszko ;) Bałam się jednak czy tak dalikatna formuła jest w stanie sprostać wymaganiom jakie zimą stawia nasza skóra. 

Wszelkie balsamy na tę porę roku kojarzą nam się bowiem z bardzo gęstą konsystencją, z której praktycznie dałoby się ulepić bałwana.... NA szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne! Leciutkie mleczko superszybko wchłonęło się w skórę pozostawiając na niej delikatną powłoczkę pachnącego nawilżenia, które utrzymywało się przez długi czas. Potraktowana nim skóra stała się gładka i wyraźnie odżywiona, a na dodatek otulona słodkim zapachem migdałów. Połączenie delikatnej formuły, która bardzo ułatwia i przyspiesza aplikację oraz intensywnie nawilżającego efektu? Jak się okazało, jest to możliwe!
I LOVE IT :)